Niedzielne błogie lenistwo, rosół delikatnie podryguje w garnku uwalniając swój cudowny aromat. Makaron czeka ugotowany. Dzieci dokazują, kurczak do obiadu czeka zamarynowany w lodówce... A ja siedzę z kubkiem kawy przegryzając kruche wafelki, oglądam z dziećmi i mężem bajki.
Ot dość rzadkie niedzielne południe.
Ale odbiegłam od tematu. Jakiś czas temu stałam się posiadaczką hiszpańskich, glinianych naczyń do zapiekania Cazuela. Są piękne, praktyczne i dają mnóstwo możliwości zastosowania. Długo trzymają swoją temperaturę, a potrawy przyrządzone w nich są wprost wyborne. Zachęcam do odwiedzenia sklepu Cazuela. Kontakt, obsługa jest na najwyższym poziomie, przesyłki są starannie zapakowane. Towar jest zgodny z opisem i czas realizacji zamówienia bardzo krótki.
Dziś przygotowałam kurczaka z aromatyczną przyprawą tandori. Jest niezwykły, kruchy i wilgotny za razem.
Gorąco polecam.
Składniki:
- udźce z kurczaka
- jogurt grecki
- przyprawa tandoori
- cytyna
- sól
Wypruwamy kości z mięsa kurczaka. W misce mieszamy ze sobą jogurt grecki, sok z cytryny, przyprawę i sól (dla lepszego efektu można dodać odrobinę czerwonego barwnika). Robimy to na zasadzie -do smaku. Pamiętając, że nie dodajemy żadnej innej przyprawy cała marynata powinna być dość słona, aby kurczak tą solą przeszedł.
Układamy kawałki mięsa obficie smarując je marynatą i odkładamy na min 2 h do lodówki. Układamy w naczyniu ( w moim przypadku wykorzystałam naczynie cazuela 25 cm wcześniej przygotowane do użycia) i pieczemy ok 30-40 min w temp 180-190 stopni. Kurczak nabiera pięknej różowej barwy tylko przy oryginalnej przyprawie. Polecam.
Tandori to znaczy pieczony w piecu tandor! A nie przyprawiany przyprawami wschodnimi.
OdpowiedzUsuńJednak również należy rozumieć różnicę pomiędzy piecem a przyprawami. Jego nazwa wzięła się od tradycyjnego pieca glinianego tandoor, gdzie kawałki kurczaka pieką się na szpikulcach w bardzo wysokiej temperaturze.
Usuń