... Kiedyś nie pomyślałaby, że mieszkanie inne niż w bloku jest super. Dziś za kolosalną dopłatą nie zamieniłaby domu z ogrodem na blokowisko. Możliwość otworzenia drzwi balkonowych i wyjścia boso do ogrodu po włoszczyznę, czy zerwanie owoców prosto z drzewa.... To jest to co kochała.
W tym roku drzewa jak oszalałe obrodziły w gruszki i jabłka. Gałęzie pod ich ciężarem uginały się sięgając ziemi. Tabuny os, olbrzymie ilości spadów skłoniły ją do lekkiej profanacji. Rwała jeszcze mało dojrzałe klapsy i zamykała je w słoikach. Tradycyjnie ciężko jej ocenić ilościowo ile należy mieć gruszek i ile słoików wyjdzie z jednej porcji. Jednak ogólny zarys jej ulubionej octowej zalewy i balansowania ilością cukru do smaku sprawiło, że gruszki wyszły po prostu boskie. Słodkie jak lubiła i jak zawsze robiła jej mama.
Składniki:
-
twarde gruszki
- 6szkl wody
- 1 i 1/2 szkl octu
- 3-4 szkl cukru
- ok 20 ziaren goździków
Zerwane gruszki leżały w kuchni w koszu, czekały na wolną chwilę. Dzieciaki siedziały w salonie jedząc kolację. Kiedy poszły spać, praca nabrała tempa. Oglądając swój ulubiony "horror" w postaci serialu obierała, kroiła na 4 i wycinała z gniazda nasienne z gruszek. Następnie wrzucała je do wielkiego garnka z wodą i octem. Dzięki temu zabiegowi była pewna, że gruszki jej nie ściemnieją. Kiedy serial się skończył przeniosła się do kuchni. Zagotowała zalewę i trzymała ją na małym ogniu kilka ładnych minut. Przez ten czas skończyła zabiegi z gruszkami. Wrzucając odcedzone z wody na zalewę sięgnęła wzrokiem na błyszczące słoiki stojące w zmywarce. Gruszkom zajęło jakąś chwilę, aby zacząć się pięknie szkolić. Wiec kilkukrotnie i delikatnie łyżka przemieszała je. Kiedy już były lekko szkliste poprzekładała je do słoików. Uważała, aby goździki nie wpadły jej do środka. Nie lubiła, jak przez takie jedno małe coś słoik z gruszkami stawał się ciemniejszy. Jak wszystkie gruszki grzecznie leżały dość ciasno w słoikach zalała je gotującą się zalewą. Pozakręcała i odstawiła na szafkę odwrócone do góry dnem. Odwracała je jak przestygły. Usiadła w fotelu i już nie potrafiła wyobrazić sobie tych jesienno-zimowych dni w których będzie jej dane opróżnianie spiżarni z jej ukochanych gruszek.