Wszystko trafia szlag, kiedy widzisz jak cześć ludzi nie zdaje sobie sprawy ze swojego nieodpowiedzialnego zachowania. Taki przysłowiowy "JANUSZ" zabiera ze sobą prócz oczywistego parawanu kilka reklamówek prowiantu, zasiada jak rolnik na miedzy i zaczyna się..... tu papierek, tu folijka...tu wiatr porwał puszkę po piwie, po co gasić papierosa i go wyrzucić do kosza -on go pięknie zagrzebie w piasku. No co jeden dwa niedopałki jeszcze nic złego nie zrobiły. Jednak taki "JANUSZ" (bez urazy dla osób z tym imieniem) nie pomyśli, że jest ich minimum pięciu w ciągu jednego dnia na kilku m2 plaży. Pomijam tych co płynąc np statkiem lub na jachcie niby przypadkiem, całkiem niechcący wrzucą np puste opakowanie po balsamie do wody... Normalnie zgroza!
Najgorsze jest to, że cierpią przez takie zachowanie niewinne zwierzęta, a co za ty idzie my. Piękne widoki zakłócają tony śmieci pozostawione obok pustych koszy na odpady, co chwila z wody można wyłowić reklamówkę, potknąć się i skaleczyć o coś zakopanego w piasku...
Nie wiem czy to jest tak wielkim problemem zabrać ze sobą pozostałości tego co przynieśliśmy? Powiem szczerze i świadomie - NIE JEST! Ponieważ:
a) śmieci ważą dużo mniej niż to co przynieśliśmy,
b) zajmują mniej miejsca
c) można śmiało wyrzucić wszystko do kosza, który stoi nieopodal ;)
Większość z nas nie zdaje sobie chyba sprawy co może złego zrobić taki mały niedopałek, który rozkłada
się ok 2 lat i zatruwa ok 100m3 wody.
się ok 2 lat i zatruwa ok 100m3 wody.
Taka puszka przez ok 1000 lat zagraża morskiej faunie i florze. Okalecza zwierzęta, truje i powoduje masę chorób.
Najgorsza jest chyba folia. Wytwarzana w ciągu chwili, zagraża ponad 400 lat. Miliony morskich stworzeń traci życie przez głupią folijkę, którą porwie nam wiatr, celowo zostawimy na plaży/ wrzucimy do wody. Zwierzęta, które połkną ją umierają w okrutnych męczarniach.
Więc uczmy nasze dzieci od małego segregować i wyrzucać śmieci w miejsca do tego przeznaczone. Nie bądźmy przysłowiowymi "Januszami" zostawmy po sobie ład i porządek, tak aby kolejne pokolenia mogły delektować się naszą wspaniałą przyrodą.
Podczas tegorocznej edycji See Bloggers udało mi się dostać na warsztaty foto gdzie tematem przewodnim była fotografia produktowa. Jako całkowity laik w temacie, obsługująca swój aparat metodą prób i błędów udałam się na swoje wymarzone warsztaty, dodatkowo w dniu swoich kolejnych z rzędu 18 urodzin ;).
Na wstępie Marcin Bójko opowiadał i pokazywał nam co można zrobić, jak przydatny jest program LR. Informacje przekazywane były w sposób naprawdę jasny i czytelny- taki, że ja załapałam o co chodzi. Następnie w grupach mieliśmy zadanie do wykonania - idealna fotka śmieci. Części jakie można spotkać w naszym rodzimym morzu, które są naprawdę wielkim utrapieniem. Prowadzący pokazał nam jak małym nakładem finansowym można stworzyć sobie fajne miejsce do fotografowania. 3 małe lampki biurkowe, zwykłe żarówki, arkusz białej kalki, plus kilka gadżetów. Efekty wow przyszły szybko: wiedza, wskazówki, małe wskazówki techniczne i aparat Olympus :).
Dodatkowo każda relacja opisana na blogu bierze udział w konkursie, gdzie do wygrania są fajne nagrody. Jako, że kolejny raz powtórzę jestem laikiem i samoukiem, raczej pięknie pisać nie potrafię, nie mam bloga z milionami wejść, nie jestem rozpoznawalna, daleko mi do większości.....Więc nawet nie myślę, że ktokolwiek zainteresuje się tym, co tu napisałam, a już o wygraniu czegokolwiek mogę raczej mogę zapomnieć.
Choć ciężko nie mieć nadziei na weekend z mężem w pięknym czterogwiazdkowym hotelu HOTEL MERCURE MRĄGOWO RESORT&SPA
#accorhotels #feelwelcome.
Dlaczego akurat tam? Kraina Wielkich Jezior, zielone płuca, kolebka country i od zawsze chciałam sprawdzić jego hipsometryczne urozmaicenie obszaru. Kocham nasze piękne Mazury, miejsce wypadów pod namiot w liceum i studiach, cel naszej podróży poślubnej. Osobiście uwielbiam wracać w miejsca, które kojarzą mi się z ciepłem, miłością i świetnie spędzonym czasem. Widoki są takie, że szkoda czasu na sen, a tu akurat jeszcze nie byłam.
Po warsztatach zadając milion pytań do prowadzącego Marcina Bójko (może to i z czystej uprzejmości, ale ;) ) - zostałam pochwalona. Co było dla mnie ogromnym wyróżnieniem.
Chciałabym z tego miejsca podziękować organizatorom za możliwość uczestniczenia w tych warsztatach, za przydatną wiedzę jaką wyniosłam i za to że zostało to tak poprowadzone nie inaczej. Zrozumiałam i staram się tę wiedzę, umiejętności wprowadzać w życie.
arsztaty ciekawe, warto było na nich być. Świetnie napisałaś o tym smieceniu, niestety taka to polska mentalność :( I Januszów I Anek ;)
OdpowiedzUsuń