Jakiś czas temu zdobyłam foremki silikonowe do pralinek.
Takie słodkie serduszka.
Ile razy już robiłam podejścia, ale zawsze było coś...
Zresztą jak zawsze.
Ciężko jest mi wykrzesać chwilę dla siebie, w spokoju i ciszy.
Ale zboczyłam z tematu.
Te czekoladki powstały przez całkowity przypadek. Robiąc panna cottę wpadłam na genialny pomysł zamknięcia jej w czekoladzie. No, nie powiem pomysł wypalił i przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Czegoś tak delikatnego i pysznego w życiu nie jadłam.
Nie będę opisywała etapów przygotowywania panna cotty bo jest na blogu ;)
Składniki:
- panna cotta
- galaretka malinowa
- czekolada
- odrobina wina czerwonego
Czekoladę roztapiamy w kąpieli wodnej lub mikrofalówce. Pędzelkiem (takim z ostrym włosiem) malujemy nią wnętrze foremek. Wstawiamy do lodówki na kilka min. Wyjmujemy i czynność powtarzamy jeszcze dwukrotnie. Do każdej foremki wlewamy odrobinę galaretki. Wstawiamy do lodówki kiedy odrobinę się zsiądzie dolewamy paana cottę i całośc zalewamy czekoladą.
Kolejna propozycja jest taka, że omijamy galaretkę i wlewamy ok 2/3 wysokości panna cotty do każdej z foremek i wkładamy do środka jedną zamrożoną malinę. Zalewamy czekoladą i zostawiamy do zastygnięcia. Następnie (najlepiej po kilku godzinach) delikatnie wyjmujemy i rozkoszujemy się własnoręcznie przygotowanymi pralinkami.
Galaretka.
Galaretka również była z panna cotyy ;) dodałam do niej dodatkowo odrobinę czerwonego wina do podkręcenia smaku. Można ten etap pominąć;)
Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jesteś. Napisz coś, będzie mi miło.