...odłożyła książkę na półkę i wyłączyła telewizor. Dzieci słodko już spały, a mąż kolejny raz musiał zniknąć w pracy. Lekkie przyciemnione kuchenne światło nieśmiało zapraszało ją do siebie. Uległa i weszła do swojego królestwa. Postanowiła zrobić pyszną niespodziankę swoim najukochańszym na świecie szkrabom, które jak nic uwielbiają słodkie i świetnie wyglądające babeczki. Temperatura na zewnątrz już się uspokoiła i spadła z 36 stopni do 24. W mieszkaniu nadal jednak panował upał. Otworzyła wszystkie okna i drzwi balkonowe na oścież. Stając w lekkim przeciągu wymieniała kolejno produkty, jakie były jej potrzebne. Mając cichą nadzieję, że niczego jej tym razem nie zabraknie.
- 1/4 szklanka orzechów laskowych
- 1/2 szklanki cukru brązowego
- 3/4 szklanki mąki
- 1/2 łyżeczki soli
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1/4 szklanki jogurtu naturalnego 0%
- 1/2 szklanki napoju Alpro Hazelnut original
- 1 łyżka cukru waniliowego
- 3 łyżki masła roztopionego
- 1 duże jajko
- 12 szt pianek marshmallow
Jej obawy były bezpodstawne. Wszystkie składniki znalazła w swoich mało poukładanych szafkach. Ulubionym nożem posiekała cichutko orzechy, jeden który jej wypadł stał się na chwilę ulubioną zabawką Gustawa. Podrzucał go łapkami do góry i próbował złapać ganiając po całej kuchni. Przesiała sitkiem mąkę z solą i proszkiem do pieczenia. Dodała cukier i całość razem wymieszała wielką drewnianą łyżką. Gustaw nie odstępował jej nawet na krok. Śledził jej każdy ruch i co chwila wskakiwał na krzesło próbując skubnąć sobie coś pysznego do jedzenia. W kolejnej misce mikserem wymieszała jogurt, napój orzechowy Alpro i jajko. W dwóch turach połączyła obie miski ze sobą na koniec dodając masło i orzechy.
Podzieliła ciasto w przygotowane wcześniej papilotki, których strzegł Gucio i blaszkę z nimi wstawiła do piekarnika nagrzanego do temperatury 180 stopni. Spojrzała przez szybkę, czy oby wszystko jest na miejscu i wzięła się za sprzątanie. Wstawiła brudne naczynia do zmywarki. Zapach pieczonych babeczek unosił się już po kuchni niczym wielki obłok. Był cudny, przenikał każdy zakamarek i opadał delikatnie tak, aby mogła go skosztować. Zwabił również jej męża, który dokręcał kolejne śrubki w ich samochodzie.
Po niespełna 20 min były gotowe. Karol nie był w stanie oprzeć się ich zapachowi, skubną jedną gorącą i zniknął zamykając cicho za sobą drzwi. Ona nie była aż tak zniecierpliwiona. Pozwoliła im troszkę ostygnąć , ułożyła na jednej piankę i przypiekła ją palnikiem do cremebrulle. Kiedy delikatnie przestygło przycisnęła piankę łyżką tworząc idealnie zgrany duet. Na jej oko można śmiało blaszkę z babeczkami i na górze poukładanymi piankami wsunąć na kilka min ponownie do piekarnika i górną grzałką lub grillem je przypiec.
Babeczki były po prostu rewelacyjne. Dzieci z samego rana po zjedzeniu śniadania przekomarzały się jedno z drugim, które zje więcej. Mąż nasłuchiwał tylko tej kłótni zajadając jedną babeczkę za drugą ustawiając je na przepięknej porcelanie Bogucice Malta.
Super ta kuchenna opowieść z przepisem w tle :) aż się prosi o więcej i częściej :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Liczę, że taki sposób opisywania spodoba się i przyjmie.
UsuńPychota takie babeczki,lubię z dodatkiem orzechów;)
OdpowiedzUsuńNiebo w "gębie ".
Usuńhihi, wiesz że ja dziś napisałam podobnie, wiadomo że inny przepis, ale zupełnie w tym kierunku... Czyżby na potrzeby konkursu?
OdpowiedzUsuńAkurat nie. Postanowiłam coś zmienić u siebie.
UsuńIle smaku wtej jednej babeczce, mniam
OdpowiedzUsuńNiom. Idealne ;)
UsuńNiom. Idealne ;)
UsuńIle smaku wtej jednej babeczce, mniam
OdpowiedzUsuń